Kapitan Białej Gwiazdy Jakub Błaszczykowski po długiej przerwie spowodowanej kontuzją zameldował się na murawie podczas sobotniego meczu w Bielsku-Białej i rozegrał pierwsze minuty po przymusowej pauzie.
– Cieszy mnie przede wszystkim to, że wygraliśmy mecz. To było dla nas kluczem do wielu rzeczy. Wiedzieliśmy, co się wydarzyło w Gliwicach, gdzie Ruch rozprawił się z Odrą i w Niecieczy, gdzie Bruk-Bet pokonał Sandecję. Dla nas to było pod tym względem bardzo ważne spotkanie. Wiedzieliśmy też, że nie będzie łatwo tak to wyglądało w pierwszej połowie. Jedna i druga drużyna miała swoje okazje na gole. Udało nam się trafić w samej końcówce tej części gry, co pomogło nam wejść w drugą połowę w lepszych nastrojach. Podbeskidzie też musiało zacząć atakować, a my mieliśmy więcej miejsca z przodu, co wykorzystaliśmy. Szczególnie ta trzecia bramka Angela Rodado była wyjątkowej urody. Trzeba jednak już powoli zacząć zapominać o tym meczu. Jeszcze chwilę się pocieszymy, ale koncentrujemy się już na kolejnym przeciwniku. Takie podejście będzie kluczem do sukcesu, bo jeszcze wiele przed nami – powiedział po meczy Błaszczykowski..
Kapitan Białej Gwiazdy z chłodną głową podchodzi do rozstrzygnięć sezonu, zdając sobie sprawę z tego, ile jeszcze mu się wydarzyć, aby Wisła zameldowała się w Ekstraklasie.
– Myślę, że w Wiśle wiele rzeczy dzisiaj gra, co przekłada się na wyniki, ale z drugiej strony przez to, że trochę już w tej piłce siedzę, to mam świadomość, że wciąż daleka droga przed nami, żeby osiągnąć sukces. Podchodzę do tego na spokojnie, bez większej ekscytacji, bo wiem, ile jeszcze przed nami. Teraz jeszcze dwa mecze, później być może baraże. Dużo zostało zrobione w ostatnim czasie, ale tak naprawdę w sporcie liczy się tylko to, co przed nami – apelował.
Kuba Błaszczykowski wszedł na plac, gdy jego drużyna miała trzybramkowe prowadzenie. Jakie uczucia mu towarzyszyły po tak długim rozbracie z futbolem?
– Mam takie przemyślenia, że dopóki nie ma rutyny, to jest dobrze. I staram się, żeby ta rutyna w moim życiu nie pojawiła. Bo jak ona zacznie się wkradać, to będzie moment, gdy trzeba się będzie zastanowić. Oczywiście fajnie się przy wyniku 3:0 wchodzi na boisko, ale z drugiej strony nie chcesz stracić bramki. Trzeba się poświęcić dla drużyny w defensywie. Dla mnie po tylu miesiącach było to mocne przeżycie, ale najważniejsze, że do Krakowa wracamy w dobrych humorach. Moje indywidualne cele nie mają znaczenia. Najważniejsza jest drużyna i następny mecz – zakończył kapitan Białej Gwiazdy.