W piątkowy wieczór na R22 Wisła Kraków po raz kolejny zawiodła, przegrywając 0:1 z Wartą Poznań. Mimo że trener Kazimierz Moskal z pełną odpowiedzialnością przyjął krytykę, sytuacja zespołu staje się coraz bardziej niepokojąca.
Po meczu Moskal nie szczędził gorzkich słów w kierunku swoich zawodników. – Cóż można powiedzieć po takim meczu? Odpowiedzialność leży na mnie, przynajmniej tak powinno być. (…) Mam pretensje do zawodników za pierwszą połowę – niewykorzystane sytuacje, gdyż mecz przebiegał zdecydowanie pod nasze dyktando. Natomiast większe pretensje mam do drugiej połowy, gdzie graliśmy moim zdaniem nerwowo.
W Białej Gwieździe panuje chaos taktyczny, a frustracja kibiców osiąga zenit. Bezradność oraz nieskuteczność stały się znakiem rozpoznawczym drużyny, a niektórzy dodają do tego listę braków, takich jak brak koncentracji, słaba forma kilku piłkarzy czy brak wsparcia dla Angela Rodado.
Kibice zgromadzeni przy R22 jasno wyrazili swoje niezadowolenie z postawy zespołu. – Na pewno ta presja jest, ale jeśli nie wygrywa się takich meczów, trudno dziwić się kibicom, że tak reagują. Niech ta presja będzie na mnie, bo patrząc obiektywnie na mecz, na to, co chcieliśmy zagrać w pierwszej połowie – co więcej można zrobić, grając w ten sposób? Pewnie strzelić kilka bramek. Jeśli kibice chcą wskazać winnego, to ja tutaj siedzę i ja za to odpowiadam – mówił po meczu trener Moskal.
Skoro temat presji został poruszony, warto zacytować znanego dziennikarza Mateusza Borka, który kilka lat temu zauważył: – Nie mówmy o presji w piłce! Presję mają ludzie z chorymi dziećmi, pielęgniarki na onkologii i bezrobotni, którzy muszą utrzymać rodzinę. Piłka nożna to najpiękniejszy zawód świata – grzmiał uznany komentator.
Z kolei prezes Wisły, Jarosław Królewski, podszedł do sprawy z wyrozumiałością, pisząc na Twitterze: „Przepraszam wszystkich wspierających dziś Wisłę Kraków za gorycz porażki.” To wzruszające, ale czy wystarczy, by przekonać kibiców, którzy czują, że ich został zduszony, stacza się z sezonu na sezon, z meczu na mecz? Królewski mówił o potrzebie czasu dla sztabu, ale kto pamięta, kiedy ostatni raz Biała Gwiazda mogła cieszyć się z osiągnięcia „odpowiedniej jakości”?
W świecie piłki nożnej obietnice oraz życzenia „wiary w sukces” nie zastąpią awansu. Wisła Kraków znajduje się na kursie do kolejnej poważnej katastrofy. Nasuwa się pytanie: czy to jedynie chwilowy kryzys, czy długotrwała tendencja, która znów doprowadzi do braku awansu do piłkarskiej elity, a może nawet do walki o utrzymanie?
Czas pokaże, czy słowa oraz obietnice prezesa i trenera przełożą się na realne postępy na boisku, czy pozostaną jedynie smutnym echem dla wszystkich, którzy dali z siebie wszystko dla tego klubu.