W sobotę, 17. kolejka Betclic 1 Ligi przyniosła emocjonujące spotkanie pomiędzy Wisłą Kraków a rzeszowską Stalą. Po przerwie od rywalizacji na własnym stadionie, krakowska drużyna zremisowała 1:1, a kluczową rolę w tym meczu odegrał napastnik Wisły, Łukasz Zwoliński, który w fantastyczny sposób zdobył wyrównującą bramkę.
Mecz rozpoczął się od wysokiego tempa obu zespołów, co zresztą zapowiadano przed pierwszym gwizdkiem. Miała być i była rywalizacja dwóch ofensywnie nastawionych zespołów. Choć to rzeszowianie jako pierwsi znaleźli drogę do bramki, a konkretnie Szymon Łyczko w 14. minucie, to gospodarze szybko podjęli walkę o odrobienie strat. Zwoliński w 33. minucie najpierw odbił piłkę kilka razy a potem umiejętnie umieścił ją w siatce, dając nadzieję kibicom na zdobycie trzech punktów.
Pierwsza połowa zakończyła się jednak bez kolejnych goli, pomimo wielu prób z obu stron, które mogły przynieść decydujące trafienia. Po przerwie mecz przebiegał w podobnym stylu, z większym naciskiem na defensywę. Na uwagę zasługuje próba Alana Urygi, który miał dogodną okazję na zdobycie gola, ale nie zdołał trafić do bramki.
Ostatnie minuty meczu przyniosły ogromne emocje. Świetną okazję na zdobycie prowadzenia miał Giannis Kiakos, ale trafił w obramowanie bramki Stali. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów.
Pomimo zimowej aury, spotkanie dostarczyło kibicom wielu emocji i widowiskowych akcji w wykonaniu obu drużyn. Wisła Kraków musi teraz skupić się na nadchodzących meczach, aby utrzymać swoje aspiracje w walce o czołowe lokaty w tabeli.
Wisła Kraków – Stal Rzeszów (1:1) 1:1
- 0:1 Łyczko 14′
- 1:1 Zwoliński 33’
Wisła Kraków: Letkiewicz – Jaroch (76’ Kiakos), Uryga, Kutwa, Mikulec – Carbó, Igbekeme (62’ Duda) – Baena (77’ Gogół) – Rodado, Alfaro (62’ Kiss) – Zwoliński
Stal Rzeszów: Bąkowski – Warczak, Kaczor, Kościelny – Kądziołka, Thill, Piotrowski, Wachowiak (81’ Pena) – Łyczko (69’ Łysiak), Bala (81’ Kaczowka), Duljevic (64’ Prokić)
Żółte kartki: Bala, Łyczko
Sędziował: D. Sylwestrzak (Wrocław)
Fotorelacja autorstwa Grzegorza Jani. Więcej zdjęć na profilu Kuriera Krakowskiego na Facebooku.