Rozmowa z prof. Andrzejem Kuligiem wiceprezydentem Krakowa i kandydatem na prezydenta miasta.
Jaki jest Kraków marzeń Andrzeja Kuliga?
To miasto bezpieczne, dobrze skomunikowane, miasto zieleni, wygodne dla mieszkańców. Kraków musi być miastem tolerancyjnym, przyjaznym i transparentnym. To miejsce w którym chce się rano wstawać, pracować, a popołudniu i wieczorem bawić i spokojnie zasypiać. Każdy – i młody i starszy – będzie się mógł spełniać, będzie mógł wypoczywać, ale też realizować swoje pomysły. Zarówno te zawodowe jak i prywatne pasje.
Mając ostateczne zdanie w krakowskim magistracie, co zmieniłby Pan w funkcjonowaniu miasta? Mam tutaj na myśli sytuację, w której prezydent Majchrowski zdecydował o czymś, ale Pan zrobiłby to inaczej.
Pamiętając, że filozofia prezydentury Jacka Majchrowskiego skierowana była na szybkie nadrobienie cywilizacyjnych różnic – między innymi budowa dużych obiektów jak Tauron Arena, ICE Kraków, stadionów, czy kluczowych inwestycji drogowych – ja bardziej skoncentrowałbym się na dzielnicach Krakowa. Na tym by tak w Nowej Hucie, Bieńczycach, Woli Duchackiej mieszkańcom stworzyć warunki do bardziej komfortowego życia. Począwszy od budowy chodników, parków kieszonkowych, żłóbków czy szkół, a skończywszy na domach kultury i centrach seniorów. Musimy też ostatecznie wyeliminować „białe plamy” komunikacyjne – każdy mieszkaniec musi mieć zapewnioną możliwość dojazdu, połączenia autobusowego i komunikacyjnego.
Czyli Pana prezydentura będzie kontynuacją dobrych praktyk prezydenta Majchrowskiego z wcieleniem w życie nowej koncepcji funkcjonowania miasta?
Nie chcę psuć tego co zostało zrobione, teraz musimy iść dalej, być właśnie bliżej mieszkańców. To oni powinni decydować o tym jak będzie wyglądała ich dzielnica, co tam będzie się budowało, a z czego zrezygnować. Stąd koncepcja „kontraktów dla dzielnic”. W skrócie teraz to rada miasta i prezydent decydują jak wygląda większość inwestycji. Ja to odwrócę; to znaczy najpierw dzielnica zaproponuje co powinno być zrobione, czy ma powstać żłobek, plac zabaw, remont ulicy czy chodnika – ja podpiszę z nimi właśnie kontrakt, w którym zobowiążę się, że te konkretne propozycje będą zrobione.
Jakie diagnozuje Pan największe bolączki Krakowa? Jak zamierza Pan rozwiązać te problemy?
Komunikacja – tutaj nacisk będę kładł na rozwój komunikacji zbiorowej. Metro to nie są już obietnice – przeszliśmy do konkretnych działań. Mamy wyznaczone trasy dwóch linii, mamy prawie gotową decyzję środowiskową. Teraz czas na projekt i budowę. W najbliższych dniach mam spotkanie z ministrem transportu Dariuszem Klimczakiem, będziemy rozmawiać o dofinansowaniu projektu. Oczywiście metro to jeden z elementów, ale w planach jest budowa kolejnych linii tramwajowych; na Azory, z Małego Płaszowa na os. Złocień, a także z Prokocimia na os. Rżąka.
Rozbudujmy sieć parkingów, będziemy współfinansować ich budowę miedzy innymi na terenach spółdzielni mieszkaniowych.
Szczególnie ważna jest opieka zdrowotna. To oczywiście przede wszystkim domena państwa, ale samorząd też ma spore możliwości. Będziemy jeszcze mocniej inwestować w miejskie szpitale, by mogły zapewnić krakowianom opiekę na najwyższym poziomie. W pierwszej kolejności zajmę się budową Szpitalnego Oddziału Ratunkowego przy Szpitalu Miejskim im. Narutowicza oraz budową dodatkowego pawilonu na potrzeby SOR wraz z wyposażeniem, w Szpitalu Specjalistycznym im. Żeromskiego.
Dla osób wymagających pomocy po zakończeniu leczenia szpitalnego chcę wprowadzić program „Opieki poszpitalnej w Krakowie”. Miejskie Centrum Opieki będzie się opiekować pacjentami w miejscu ich zamieszkania. Zdaję sobie sprawę, że kluczowa jest profilaktyka, dlatego, zwiększę liczbę programów profilaktycznych między innymi o program profilaktyki zdrowotnej dotyczącej cukrzycy i profilaktyki nowotworów. Nie zapominam o profilaktyce zdrowotnej w obszarze zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży, a także zapewnienie opieki psychologicznej najmłodszym w szkołach.
Kraków ma najlepiej zorganizowaną się sieć Centrów Aktywności Seniora – będziemy ją rozwijać o kolejne miejsca.
Ale jako wiceprezydent miał Pan w sumie niemal 10 lat, aby zaradzić tym bolączkom…
Nie za wszystkie obszary działalności miasta odpowiadałem. Jestem wiceprezydentem i mam ściśle określone zadania. Jako prezydenta będziecie mnie Państwo mogli rozliczać z wszystkich bolączek miasta.
Obym nie wykrakał, ale póki co kampania samorządowa w Krakowie przebiega spokojnie. Kandydaci skupiają się na sobie, nie ma za bardzo wojennej atmosfery. Ma Pan podobne wrażenie?
Na razie kampania „debatami stoi”. Przedwyborczych dyskusji jest dużo i to dobrze, ponieważ to najlepsza okazja by poznać programy i pomysły kandydatów. Ja biorę udział w każdej. Niestety niektórzy kandydaci unikają debat, nie chcą się konfrontować w ten sposób. Dla mnie to lekceważenie mieszkańców. Ja zarówno na debatach, spotkaniach bezpośrednich czy przez internet jestem zawsze gotowy do rozmów. Muszę też przyznać, że niektórzy moi kontrkandydaci nie do końca znają miasto i jego problemy, a czasem składne obietnice są już dawno w Krakowie realizowane. Przykładem może być właśnie sprawa metra. Ono jest w budowie, projekt jest zaawansowany a część kandydatów mówi tak jakby dopiero inwestycja miała się zaczynać. To niepoważne.
Do tej pory odbyło się kilka debat z kandydatami, jak Pan je ocenia?
Debata to kwintesencja kampanii wyborczej, to tam możemy ścierać się na poglądy, wymieniać uwagami. Debaty same w sobie są ważne, pozwalają wyrobić opinie, mnie jednak brakuje w nich interakcji, powinno być więcej pytań między kandydatami.
Czy jest Pan w stanie wymienić jakiś postulat kontrkandydata, który poza samorządowym sporem uważa Pan za dobry do wcielenia go w życie?
Powiem tak: to co proponują kontrkandydaci albo jest już realizowane w mieście, albo jest to szczegółowo opisane w moim programie. Inne pomysły są często na granicy populizmu, a ja nie oszukuję mieszkańców i nie będę im obiecywał „gruszek na wierzbie”.
Przejmuje się Pan sondażami? W Pana opinii uśredniając je można ocenić realne szanse poszczególnych kandydatów, czy jednak na poziomie samorządowym jest to raczej zabawa i kreowanie rzeczywistości?
Sondaże to rollecoaster emocji i nie do końca wiarygodnych informacji. Jeżeli w jednym sondażu mam 6% a w drugim 16% to jak można traktować je poważnie. Podobnie jest z innymi kandydatami, gdzie różnice sięgają nie kilku ale kilkunastu procent. Możemy tutaj mówić o błędzie w metodologii, albo o celowej manipulacji. Skłaniam się ku temu pierwszemu. Prawdziwy sondaż będzie 7 kwietnia i wierzę, że krakowianie wybiorą mądrze, stawiając na doświadczenie, rozsądek a nie na partie czy nie do końca jasne grupy interesów.
Na koniec zapytam przewrotnie, jak Pan czuje, z kim zmierzy się Pan w II turze?
Jestem cały czas pełen energii, zdrowie mi dopisuje. Pracuję po 18 godzin dziennie, ale nie narzekam. Kontakt z ludźmi, prezentacja pomysłów, praca dla mieszkańców w tym czuję się najlepiej. A II tura – nie chcę spekulować. Każdy z kontrkandydatów jest mocny.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.